Miłość to taka skórka pomarańczy W pomarańczowym trwaniu, trwale zatopiona To twój aromat, kiedy tak przepięknie tańczysz To o zachodzie słońca, barwa cudnie koralowa.
Miłość to jest pogoda zakochanych Gdy o północy czasem dla nich świeci słońce Gdy łzy ocierasz ukochanej tuż nad ranem Gdy twoje dłonie takie czułe i kojące.
Miłość to taki ranek nieubrany To ta nadzieja jak świtanie, gdy jest pierwsze Gdy nie ma ciebie i powracasz roześmiany To wspólne słowa i wołanie jak w piosence.
Miłość to są też wiatry i burz, burze I słone deszcze po tych wiatrach następują I czyjeś słowa: jesteś, wierzę, tak kochanie I czułe światła okraszone piękną różą.
Miłość to zamieszana już herbata Która nie pyta nieroztropnie o detale To troska, aby wznosić się i latać To w opętanym szale, aby żyć i nie oszaleć.
Miłość to zapach ciepłej czekolady I twoje ramię dziś podane tuż za rogiem I moje jesteś, twoje zostań – tak rzucone Na oczywistą nieostrożność walki z Bogiem.
Miłość nosi wciąż zapachy dobrych listów Czułość wyziera z niebieskawego atramentu Wszak w liście opowiedzieć możesz wszystko Papier nie znosi fałszywego firmamentu…
O sobie…
O sobie najtrudniej powiedzieć…
Z zamiłowania i wyboru pedagog, terapeuta, resocjalizator i skrobacz papieru oraz nałogowy student.
Uwielbiam edukację własną i tę, którą podaję innym!
Odkąd pamiętam pisałam, zawsze wyłącznie to, co stanowiło dla mnie ogromną wartość, to, przy czym nie byłam w stanie utrzymać równowagi, co powodowało, iż unoszę się nad powierzchnią i to, co wbijało mnie w najgłębsze otchłanie niebytu…
Pisanie to nieodzowny konglomerat trzydziestoletniego długopisu, papieru, tego z kategorii serdecznych, i mojej osoby…
Za kilka tygodni zostanie wydany mój pierwszy tomik poezji noszący tytuł: Codzienności dziennik intymny, jestem niezmiernie podekscytowana i wzruszona jednocześnie. Coś co do tej pory zalegało w szufladzie mego życia zarówno w przenośni jak i rzeczywistości pojawi się na nowo w przestrzeni publicznej, uzyska światło i tchnienie o którym wcześniej tylko marzyłam...
Jeśli czytają to moi Znajomi, Przyjaciele to, od co najmniej trzydziestu sekund przecierają oczy ze zdumienia.
Ja wieczny opozycjonista informatyczny, traktujący komputer wyłącznie, jako maszynę do pisania, ja Anna tworzę własnego bloga…
Miejcie mnie w swej opiece, troskliwi bliscy i dalsi sprzymierzeńcy…
Ps.
To prostokątne ustrojstwo z czarnymi klawiszami nie jest niestety mym sprzymierzeńcem, nawet chłodnym znajomym...
Dlatego wszystko co staje się naszym wspólnym udziałem, proszę traktować na zasadzie życiowego przeciągania liny.
Sama nie mogę uwierzyć, że tak oto tu jestem...
View more posts