Na wysokościach…

Rozpędziło się moje serce
Chciało dawać tym, co w wiecznej udręce
Połamało swe ręce i nogi
Krzycząc, o Boże jedyny mój drogi.

Rozpędziło się serce przeczułe
Chciało ludzki ból tak rozumieć
Aby dzielić łzy, choć na dwoje
Ale jak tu dzielić nieswoje?

I upadło to serce, choć bije
Założywszy ręce na szyje
Posłuchało jak krwawi i czuje
Popłakało, wszak nikt nie rozumie.

Zaciągnęło dług bardzo lichwiarski
Procent zbiera całe oklaski,
Ono z bólu nie czuje wytchnienia
Pan Bóg życie na drobne rozmienia.

I usiadło to serce nad wodą
Woda płynie, jest życia ochłodą
I choć smaku i barwy nie kryje
Dzięki niej dużo lepiej się żyje.

Wzięło serce papier do ręki
Myśląc, dość mam tej wiecznej udręki
I poskładam moich słów dwa plutony
Złapię oddech jak żołnierz strudzony.

Lecz to serce naiwne, choć stare
Zapomniało, aby oddech odnaleźć
Trzeba zadbać wprzód bardziej o siebie
Aby innych ratować w potrzebie.

I spojrzało przed siebie, to serce
Ile jeszcze, dlaczego wciąż więcej
Czemu ból wyznaczył tę drogę
Na zadumę i mą wieczną trwogę.

I skulone powstało, choć boli
Mając dość tej słonecznej niedoli
I wyjadło cukier ostatni,
Plaster miodu życiowo dostatni.


Popatrzyło w oczy dziecięcia
Niemowlęcia, szczęścia do wzięcia,
Przytuliwszy to małe serduszko
Rzekło, Tyś moją życiową wróżką…


Opublikowane przez annadruszcz

O sobie… O sobie najtrudniej powiedzieć… Z zamiłowania i wyboru pedagog, terapeuta, resocjalizator i skrobacz papieru oraz nałogowy student. Uwielbiam edukację własną i tę, którą podaję innym! Odkąd pamiętam pisałam, zawsze wyłącznie to, co stanowiło dla mnie ogromną wartość, to, przy czym nie byłam w stanie utrzymać równowagi, co powodowało, iż unoszę się nad powierzchnią i to, co wbijało mnie w najgłębsze otchłanie niebytu… Pisanie to nieodzowny konglomerat trzydziestoletniego długopisu, papieru, tego z kategorii serdecznych, i mojej osoby… Za kilka tygodni zostanie wydany mój pierwszy tomik poezji noszący tytuł: Codzienności dziennik intymny, jestem niezmiernie podekscytowana i wzruszona jednocześnie. Coś co do tej pory zalegało w szufladzie mego życia zarówno w przenośni jak i rzeczywistości pojawi się na nowo w przestrzeni publicznej, uzyska światło i tchnienie o którym wcześniej tylko marzyłam... Jeśli czytają to moi Znajomi, Przyjaciele to, od co najmniej trzydziestu sekund przecierają oczy ze zdumienia. Ja wieczny opozycjonista informatyczny, traktujący komputer wyłącznie, jako maszynę do pisania, ja Anna tworzę własnego bloga… Miejcie mnie w swej opiece, troskliwi bliscy i dalsi sprzymierzeńcy… Ps. To prostokątne ustrojstwo z czarnymi klawiszami nie jest niestety mym sprzymierzeńcem, nawet chłodnym znajomym... Dlatego wszystko co staje się naszym wspólnym udziałem, proszę traktować na zasadzie życiowego przeciągania liny. Sama nie mogę uwierzyć, że tak oto tu jestem...

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: