Był zakład i miałam się napić,
Choć wiesz, że wcale nie piję,
Od lipca czwartego czekałam,
Dziś piszą, że Ty już nie żyjesz…

Zawodzę się nieustannie,
Na Twoich, mój Boże wyborach,
Tylu ludzi odeszło,
Za wcześnie, to nie jest ta pora…

W mych kalendarzach powiało,
Tyle imion już zblakło,
Serce wije się z bólu,
Waldkowi, Bóg zgasił światło…

Nie tylko Jemu, nam wszystkim,
Lidzi, Asi i dzieciom,
Przeszłość puka do okien,
Łzy po sercach, dziś cieczą…

Mówią, że kogo Bóg kocha,
Tyle paciorków mu daje,
Oddal od Nich ten kielich,
Nic, nic już nam nie zostaje…

Z kim się będę dziś droczyć
Komu zrobisz sałatkę?
Kanał o wielkiej przyrodzie,
Zawsze pachniał mi Waldkiem…

Grymasy że tłuste i słone,
Że my te parówki wciąż z Lidzią,
Że byle i późno wciąż jemy,
A my, że inni niech sobie szydzą…

Miejsce przy komputerze,
Pasjanse przez złote godziny,
Twoje krzesło przy oknie,
I duma ze swojej rodziny…

Słowa o tym, że może…
Choć nigdy nazbyt ich wiele,
Długie z Wami wieczory,
Długie gościnne niedziele…

Miałam wypić za zdrowie,
Dziś obiecuje, wypiję…
Dodam żal, co rozrywa,
I smutek, choć prawie nie żyję…

Waldkowi…

Z dedykacją dla Waldemara Glazy

Opublikowane przez annadruszcz

O sobie… O sobie najtrudniej powiedzieć… Z zamiłowania i wyboru pedagog, terapeuta, resocjalizator i skrobacz papieru oraz nałogowy student. Uwielbiam edukację własną i tę, którą podaję innym! Odkąd pamiętam pisałam, zawsze wyłącznie to, co stanowiło dla mnie ogromną wartość, to, przy czym nie byłam w stanie utrzymać równowagi, co powodowało, iż unoszę się nad powierzchnią i to, co wbijało mnie w najgłębsze otchłanie niebytu… Pisanie to nieodzowny konglomerat trzydziestoletniego długopisu, papieru, tego z kategorii serdecznych, i mojej osoby… Za kilka tygodni zostanie wydany mój pierwszy tomik poezji noszący tytuł: Codzienności dziennik intymny, jestem niezmiernie podekscytowana i wzruszona jednocześnie. Coś co do tej pory zalegało w szufladzie mego życia zarówno w przenośni jak i rzeczywistości pojawi się na nowo w przestrzeni publicznej, uzyska światło i tchnienie o którym wcześniej tylko marzyłam... Jeśli czytają to moi Znajomi, Przyjaciele to, od co najmniej trzydziestu sekund przecierają oczy ze zdumienia. Ja wieczny opozycjonista informatyczny, traktujący komputer wyłącznie, jako maszynę do pisania, ja Anna tworzę własnego bloga… Miejcie mnie w swej opiece, troskliwi bliscy i dalsi sprzymierzeńcy… Ps. To prostokątne ustrojstwo z czarnymi klawiszami nie jest niestety mym sprzymierzeńcem, nawet chłodnym znajomym... Dlatego wszystko co staje się naszym wspólnym udziałem, proszę traktować na zasadzie życiowego przeciągania liny. Sama nie mogę uwierzyć, że tak oto tu jestem...

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: