Stróżu anielski i Niebieski Panie Czuwaj nad Nimi, nim słońce nastanie, Czuwaj, gdy niebo rozjaśniasz gwiazdami Czuwaj niech śnią, spokoju wciąż snami…
Toż to Synkowie, od niejednej matki Toż to chłopaki z sąsiedniej klatki, Chwytają swe pierwsze chwile młodzieńcze Ochroń ich Panie, ochroń ich serce…!
Kim że ty jesteś, losie uparty? Że tak nieludzkie rozdajesz karty, Że matki, dzieci, synkowie nasi Muszą się stawić i krwią swą zapłacić…!!!
Nikt nie ma prawa, życia odbierać Ciebie Putinie niech jasna cholera Weźmie i strawi w swej podłej jaźni Piekło za małe, byś grzech mógł swój spłacić…!!!!!
O sobie…
O sobie najtrudniej powiedzieć…
Z zamiłowania i wyboru pedagog, terapeuta, resocjalizator i skrobacz papieru oraz nałogowy student.
Uwielbiam edukację własną i tę, którą podaję innym!
Odkąd pamiętam pisałam, zawsze wyłącznie to, co stanowiło dla mnie ogromną wartość, to, przy czym nie byłam w stanie utrzymać równowagi, co powodowało, iż unoszę się nad powierzchnią i to, co wbijało mnie w najgłębsze otchłanie niebytu…
Pisanie to nieodzowny konglomerat trzydziestoletniego długopisu, papieru, tego z kategorii serdecznych, i mojej osoby…
Za kilka tygodni zostanie wydany mój pierwszy tomik poezji noszący tytuł: Codzienności dziennik intymny, jestem niezmiernie podekscytowana i wzruszona jednocześnie. Coś co do tej pory zalegało w szufladzie mego życia zarówno w przenośni jak i rzeczywistości pojawi się na nowo w przestrzeni publicznej, uzyska światło i tchnienie o którym wcześniej tylko marzyłam...
Jeśli czytają to moi Znajomi, Przyjaciele to, od co najmniej trzydziestu sekund przecierają oczy ze zdumienia.
Ja wieczny opozycjonista informatyczny, traktujący komputer wyłącznie, jako maszynę do pisania, ja Anna tworzę własnego bloga…
Miejcie mnie w swej opiece, troskliwi bliscy i dalsi sprzymierzeńcy…
Ps.
To prostokątne ustrojstwo z czarnymi klawiszami nie jest niestety mym sprzymierzeńcem, nawet chłodnym znajomym...
Dlatego wszystko co staje się naszym wspólnym udziałem, proszę traktować na zasadzie życiowego przeciągania liny.
Sama nie mogę uwierzyć, że tak oto tu jestem...
View more posts